Nieprosta droga świadka w sprawie rozwodowej
Mleko się rozlało…syn, córka, przyjaciel, przyjaciółka się rozwodzi. Jeśli proces zapowiada się na taki bez orzekania o winie, dowód z zeznań świadka ewentualnie posłuży wykazaniu trwałego i zupełnego rozpadu pożycia, względnie wyprowadzeniu przez Sąd wniosku o tym, że w skutek rozwodu nie ucierpi dobro małoletnich dzieci. I zrobione…
Brzmi technicznie, nieprawdaż?
Rzeczywistość okołoprocesowa i procesowa bywa jednak bardziej skomplikowana.
Kiedy? Szczególnie wtedy, gdy syn się rozwodzi, ale nie do końca uważam, że „ona temu winna”, a przynajmniej wyłącznie. Gdy rozwodzą się „przecież moi przyjaciele” i czuję się z tym co najmniej niezręcznie, zeznając w ich sprawie, w następstwie czego szkodząc hipotecznie jednej stronie.
Czy prawo zapewnia zatem jakieś formy ucieczki?
I tak i nie, to zależy…jak zawsze😉
Jeśli sąd Cię wezwał, musisz się obowiązkowo stawić w towarzystwie…dowodu osobistego. Jeśli nie, za nieusprawiedliwione niestawiennictwo sąd skaże Cię na karę grzywny i wezwie powtórnie. Generalnie droga donikąd, ponieważ może to zrobić po raz kolejny.
Jak już zatem staniesz przed obliczem sądu, masz prawo do:
-
odmowy zeznań, TYLKO WÓWCZAS GDY jesteś małżonkiem strony, wstępnym (rodzicem, dziadkiem), zstępnym (dzieckiem, wnukiem), rodzeństwem, powinowatym w tej samej linii lub stopniu (teściem, szwagrem), osobą pozostającą ze stroną w stosunku przysposobienia;
-
odmowy odpowiedzi na zadane Ci pytanie, jeżeli odpowiedź mogłaby narazić Ciebie lub osobę Ci bliską (spośród wymienionych w pkt. 1) na odpowiedzialność karną, hańbę lub dotkliwą i bezpośrednią szkodę majątkową.
Co na to praktyka?
Po kilkunastu latach praktyki, nie wiem co by się miało zadziać, gdybym zdecydowała się w sprawie o rozwód Klienta wnioskować o przesłuchanie w charakterze świadka jego rodziców lub rodziców strony przeciwnej. Rodzice z natury chcą dobrze i mają z założenia czyste intencje – jednak naturalnie emocjonalny stosunek do sprawy i stres wywołany wizytą w sądzie (szczególnie po stronie Mam) daje gwarancje nieprzewidywalnego w konsekwencjach „koktajlu mołotowa”.
Dlatego uważam, że wypada oszczędzać Rodziców w takich emocjach.
Przed powołaniem kogoś na świadka, warto jednak rozeznać się w jego zapatrywaniu na tą kwestię. Parafrazując, z niewolnika nie ma świadka. Jego zeznania z założenia mają pomóc nam przecież w udowodnieniu swoich racji w sądzie.
I co najważniejsze…świadek nie może kłamać – za składanie fałszywych zeznań grozi nawet do 8 lat więzienia.
Reasumując, nieprostą jest droga tak świadka, jak i stron procesu w drodze do wyprostowania życia osobistego.
Niemniej jednak, z życzeniami szerokiej drogi 😉
radca prawny Dorota Dziemianowicz
tekst i foto: Dorota Dziemianowicz